Czerwony zjazd ze Skrzycznego do Buczkowic uważany jest za jeden z ostatnich wartych odwiedzenia zjazdów w Beskidzie Śląskim. Wycinka lasów i ciężki sprzęt na szlakach to niestety codzienność. Jednak są jeszcze perełki, które gdzieś (na razie?) umykają przed Lasami Państwowymi i ichniejszymi drwalami. Ten wypad chodził za mną od dłuższego czasu i w końcu się udało. I dobrze bo widząc w jakim tempie zbocza Skrzycznego są wycinane nie będę zdziwiony, jeśli ten szlak w takiej postaci w niedługim czasie przestanie istnieć. W albumie trochę zdjęć z wyjazdu.
TRP DIST: 42km; AVG SPEED: 9.87km/h; TIME: 6.30h; MAX SPEED: 54.7km/h
CLIQUE
środa, 30 października 2013
czwartek, 10 października 2013
Nie samym rowerem człowiek żyje...
Po drodze zaliczyłem jeszcze turnej singlowy i deblowy, oba na Zadolu. Debel bez historii, singiel przegrany w finale z moim 'prześladowcą' Tadkiem Manią (btw to lider pierwszej ligi w Miko). Liga tenisowa to super sprawa. Mecze są zawsze z innym przeciwnikiem, więc jest ciekawie, bo ileż można grać z tym samym partnerem. Zagrałem mecze z około 40 różnymi ludźmi co jest, moim zdaniem, najlepszą sprawą. Plany na zimę zakładają trochę więcej tenisa, niż dotychczas, ale o tym przy następnej okazji ;) Generalnie sezon udany, parę ładnych meczów zagrałem, o forehandzie zaczynają krążyć legendy, także nie jest źle ;) foty, jak zwykle, łahciM iksńorwokS.
Subskrybuj:
Posty (Atom)