środa, 26 marca 2014

Bacowanie

Bacowanie. Innymi słowy spanie w bacówce. Bez prądu i bieżącej wody. Ogrzewanie naturalne, drewno i ogień. Wersja hard to bacowanie zimą (zdjęcie obok M.Skowroński). Bez śpiwora z komfortem -20 nie polecane a wręcz srogo odradzane. Rekord temperatury zimą to -28°C. W takich warunkach śpi się na zmianę, co dwie godziny budzi się osoba i dorzuca do kominka, proceder trwa całą noc. Ależ się wtedy marzy o swoim domowym, ciepłym łóżeczku. A będąc już w tym domowym łóżeczku marzy się o bacówce, kominku i śpiworze, takie to ludzkie niezdecydowanie. Może to brzmieć trochę groźnie, ale w rzeczywistości to po prostu kupa frajdy. Nanieść drewna, rozpalić ogień, posiedzieć na łące pośrodku niczego. W galerii parę zdjęć z ostatniego bacowania. Średnio dało się z tego zrobić jakąś porządną relację. Wszystko przez to, że zapomniałem naładować baterię z aparatu przez co oszczędzałem energię na widoczki. Jeśli łaska to zapraszam do rzucenia gałką oczną. Widoczność dopisała jak rzadko, starałem się wyciągnąć z aparatu wszystko co się dało żeby to uchwycić. Wyszło nienajgorzej jak na aparacik kompaktowy, ale wierzcie mi na słowo, na żywo było lepiej ;)



                                                               CliQUE



poniedziałek, 17 marca 2014

Pierwsze krótkie spodenki w 2014 roku

Dawno mnie tu nie było, co nie znaczy, że się obijałem rowerowo/outdoorowo. Co tu dużo pisać, nie miałem weny do wrzucenia czegoś nowego. Ale w końcu się zawziąłem, bo taka dokumentacja poczynań ma sens jak się spojrzy wstecz. Fajnie jest zobaczyć po dłuższym czy krótszym czasie co też się robiło i co się pozmieniało. A zobaczyć to za powiedzmy 10 lat to będzie dopiero czad. Zatem jest kolejny wpis, rowerowy, czyly najczęstszy. Zimy jak nie było tak nie ma, trudno powiedzieć, żeby mnie to bolało. Nie boli. Nic a nic. Pogoda ostatnio była wprost idealna na rower - nie za ciepło, nie za zimno, słonecznie i bez wiatru. Jedyne do czego można by się przyczepić to widoczki, a raczej ich brak. Trudno się jednak dziwić, skoro deszcz nie padał od dobrych paru(nastu) tygodni. No ale ostatecznie bez widoczków też może być fajnie a poza tym to jakieś były, nie najlepsze, ale były. No więc wziąłem i pojechałem. Wysiadka klasycznie już w BB Le'szczyny a za cel obrałem Skrzyczne. Bateria w liczniku padła była, więc ile przejechałem nie wiem, ale na około 45km. Dosyć tego smędzenia, co nieco do zobaczenia w galerii.



                                                                   CLIQUE